piątek, 8 stycznia 2010

Pobyt w Krallerhof part 2



Z tą przeszłością trochę się rozpędziłem, ale idzie za tym moc pozytywnych wspomnień, imprez wielonarodowościowych, gdzie prym wiedli Węgrzy i Polacy. Jak wiadomo na hotelu świat się nie kończy, więc po wszystkim poszedłem sobie na mały spacer. Zszedłem po stromym podjeździe do Krallerhof (naprawdę stromym), przeszedłem tunelem pod główną drogą idącą w Leogang i ruszyłem do centrum. Zadanie było proste, bowiem ograniczało się do kupna dużej ilości soku jabłkowego – bez tego i Żubrówki Szef kazał mi się nie pokazywać – oraz Sangrii (cena promocyjna 2, 5 Euro za 2l), którą zamierzałem umilić sobie wieczór po pobycie w basenie. Jedynego czego żałowałem w pełni to czas stracony w jednej z sal konferencyjnych hotelu, gdzie omawialiśmy sprawy zawodowe zamiast szosować po stokach... ;/

Tak swoją drogą, nawiązując do spraw żubrókowych, to jestem w ciężkim szoku. Austriacy profanują naszą wódkę z sokiem śliwkowym!! Nie wiem gdzie tu tkwi definicja smakołyku, ale osobiście spożywanie takiego mixu zdecydowanie odradzam (chyba, że jesteś sadomasochistą). :P

Z tego co zapomniałem przekazać: po tym jak straciłem w Peru aparat będę katował was zdjęciami z mojego dysku twardego. Za utrudnienia z góry przepraszam
;)

I na koniec motyw przewodni imprezy
http://www.youtube.com/watch?v=WpaRp-L6Jpc&feature=related

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz